niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział IX ,, Luke zrozum wreszcie... "


***Luke***
Leżałem sobie na kanapie i grałem w fife. Już miałem strzelić gola gdy nagle usłyszałem pukanie. DO KURWY NĘDZY, KTO ŚMIE MI PRZESZKADZAĆ W TAK WAŻNEJ CHWILI?! Włączyłem pauzę, wstałem i zwlokłem się po schodach. W drzwiach stała zapłakana Kat, gdy tylko ujrzała moją osobę rzuciła mi się na szyje..
-Hej, Kat co się stało?-Zacząłem gładzić jej plecy.
-On.. on się do nas wprowadza i..-Zaszlochała ( Nw jak to się pisze xD )
-Ejj, nie płacz, kto się wprowadza i o co chodzi. Chodź do mojego pokoju. Zeszła ze mnie i w ciszy poszliśmy do mojego królestwa. Wskazałem brodą Kat żeby usiadała na kanapie.
-Umm, chcesz coś do picia?-Spytałem.
-Nie, dzięki.-Odpowiedziała słabo.
-To powiesz co się stało?
-Tak, wiem, że to wydaje się głupie ale dla mnie jest inaczej. Proszę nie wyśmiej mnie.
-Kat wiesz, że już taki nie jestem.
-Umm, okej. No więc ten facet mamy, Daniel, on się wprowadza i.. oni są zaręczeni. Do tego Daniel powiedział, że w końcu ktoś musi zastąpić mi ojca. Ale nie powiedział tego miło czy przyjacielsko, tylko oschle. Ja go.. nie chce żeby z nami mieszkał. Nie chce żeby ktokolwiek zastąpił mi ojca. Luke zrozum wreszcie.. ja go nienawidzę. Ciesze się szczęściem mojej mamy ale nie mogę się z tym pogodzić.-Po jej policzkach spływały łzy. Kurwa.. od dziś nienawidzę widoku jak Kat płacze. Wiem, że już widziałem taki widok, ale teraz tak jakoś mi jej szkoda.
-No już, ciii. Chodź tu do mnie. Niestety nie wiem jak to jest ale obiecuję, że zawsze ci pomogę. Gdy masz jakiś problem przychodź do mnie. Wiesz? Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki jak ty.-Powiedziałem a ona posłała mi nieśmiały uśmiech.
-Ciesze się, że was mam.-Ponownie mnie przytuliła.-Mogę u ciebie zostać na noc? Nie chce tam wracać.
-Jasne. Na szczęście mamy gościnny pokój.-Wyszczerzyłem się.-Może jutro zrobimy sobie dzień wolny i nie pójdziemy do szkoły?-Taa, wiem najlepszy pomysł 4ever.
-Okej, i tak nie mam nic do stracenia..

***Katniss***
Gdy Luke dał mi jakieś ciuchy ( czyt. dresy i T-shirt ) poszłam się umyć. Weszłam do łazienki, zdjęłam koszulkę, spodnie a następnie bieliznę. Chwile po patrzałam się w swoje odbicie w lustrze, po czym weszłam do wanny z ciepłą wodą. Tego mi było trzeba. Siedziałam tak 30 minut dopóki woda nie wystygła. Ktoś zapukał do drzwi, a mianowicie Hemmogirl.
-Ejj, żyjesz tam Kat?-Spytał.
-Nie wiesz, umarłam.-Odparłam sarkastycznie.
-Ohh, szkoda. Miło było poznać a teraz idę SAM wpierdzielać twoje ulubione żelki i oglądać Igrzyska Śmierci.-Nie widziałam jego miny ale byłam pewna, że szczerzy się jak mysz do sera.
-Dobra już wychodzę, daj mi 5 minut!
-Ok, będę czekać u mnie w pokoju.-Usłyszałam jak odchodzi. Chwyciłam ręcznik, dosyć szybko się nim wytarłam. Ubrałam na siebie bieliznę i rzeczy które dał mi Lukey. Zabrałam swoje rzeczy i udałam się do pokoju Luke'a. Leżał tyłem do mnie na swoim wielkim łożu. Słyszałam jak coś przeżuwa i chyba nawet wiem co. Powoli weszłam na łóżko a gdy ten mnie zauważył schował paczkę pod poduszkę.
-Luke?
-Tak?
-Gdzie są moje żelki?
-Ummm, nie mam bladego pojęcia.-On jest głupi czy głupi?
-Tak? A ja chyba wiem.
-Gdzie?-Nie mój drogi tak się nie bawimy. Rzuciłam się na niego i ,, delikatnie " obkładałam ( Też nw jak sie pisze ;'))) ) moimi piąstkami. Potem zaczęłam go gilgotać. Szczęście, że ma łaskotki.
-Katttt, proszze! Niee rób! Błaaagaam. Zrobiee wszystko ccco zechcesz!
-Wszystko?-Spytałąm.
-Tak.-Przestałam.
-Jutro kupujesz mi 2 paczki żelek i robisz śniadanie!
-Okej, okej.-Uniósł ręce w geście poddania się.
-Tak, btw, musisz częściej zakładać moje ciuchy.
-Twoje niedoczekanie.-Wywróciłam teatralnie oczami.
-Oglądamy?-Zapytał.
-Oglądamy.

***

W nocy rozpętała się straszna burza. A JA SIĘ BARDZO BOJE BURZY! BARDZO! Cholera, co ja teraz zrobię. No nic, chyba pójdę do Luke'a. Po krótkiej bitwie z z myślami, pójść czy zostać, zdecydowałam się do niego iść. Ja tu sama nie wytrzymam. Wstałam z łóżka i wtedy zagrzmiało, aż podskoczyłam. Wyszłam z gościnnego, i teraz najstraszniejsza rzecz w dzieciństwie. Przejdź sam cały, długi korytarz w czasie burzy, po ciemku. Co chwile piorun walił a ja starałam się nie pisnąć ale coś mi nie wychodziło. Mam nadzieję, że nikogo nie zbudziłam. W końcu dotarłam do celu. Po cichu weszłam do pokoju, ostrożnie zamykając przy tym drzwi. Wgramoliłam się na jego łóżko. Chyba go obudziłam bo otworzył oczy i uniósł głowę.
-Kat? Co ty tu robisz?
-Yyyy, ummmm. No bo ja... ehh. Boję się burzy i nie mogę zasnąć.-Powoli wstawałam.
-Tutaj burza ci nic nie zrobi, no ale jak już jesteś.-Pociągnął mnie za nadgarstek tak, że wylądowałam znowu na jego łóżku.-To chodź.-Położyłam się do niego plecami, i kiedy już było ok to on przysunął mnie do siebie i zacisnął rękę na mojej talii. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Tak bezpiecznie..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam w kolejnym rozdziale!!! ;DDD Jakoś tak wena mnie złapała ( TO BARDZO DOBRZE! ) i mamy rozdział 9. Jak się uda to zaraz biorę się za kolejny.. Mam do was wielką prośbę, a mianowicie. PROSZE, JAK JUŻ PRZECZYTACIE TO DAJCIE TEGO KOMA. NIE WAŻNE CZY BĘDZIE DOBRY CZY ZŁY. LICZY SIĘ TO, ŻE ON BĘDZIE. To naprawdę bardzo motywuję. Widzimy się w next'cie.
Pozdrawiam :***
Kaja_is_a_penguin

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział VIII ,, To żart, tak?!... "


***Katniss***

***Miesiąc i kilka dni później***

Powoli moje życie zaczyna się układać. Bardzo powoli. Przynajmniej wreszcie mam normalnych przyjaciół. Nie dużo, ale mam i to się liczy. Tak powtarza Zayn ale ja tam nie wiem. Co do naszej paczki to Alex i Ashton przyłączyli się do nas. Bardzo się wtedy ucieszyłam, bo w końcu będzie druga dziewczyna w grupie. Zrozumcie mnie, ja jedna i 3 idiotów których wręcz uwielbiam ale czasami nie da się z nimi wytrzymać. Od kiedy Luke jest moim ,, trenerem ", wiem dziwnie to zabrzmiało, to wyglądam co raz lepiej. Muszę też przyznać, że bardzo szybko chudnę co nadal mnie zadziwia. Mam 167 cm wzrostu i ważę 65 kg. Wcześniej ważyłam 96 kg. DUŻO, ZA DUŻO. Musze schudnąć jeszcze jakieś 5 kg i będzie ok. Carolyn dalej będzie mnie upokarzać, ale przynajmniej nie z mojej wagi. Tego dnia po prostu myślałam, że wybuchnę ze wściekłości. I teraz pomyślisz, pewnie to nic takiego, ale jednak dla mnie jest inaczej..
Jak zwykle wstałam rano żeby przygotować się do szkoły. Podeszłam do szafy, wybrałam szary, cienki sweterek, zielone ruki i kolczyki w tym samy kolorze. Moje długie, brązowe włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam swoją torbę nike i założyłam szare conversy. Do szkoły miałam 20 minut drogi. Gdy wychodziłam z domu wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni, podłączyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę ,, Lean On ".. Przy wejściu do szkoły nie czekał nikt inny jak Luke i James.
-Hej dekle!-Przywitałam się i skoczyłam na James'a.
-Hej suczo!-Powiedzieli równocześnie. Chłopak mnie puścił i tu śmieszna sytuacja.. Spojrzeli na siebie, po czym próbowali łapać się za kolana i krzyczeć: ,, Dyńks wisisz mi cole ". W końcu się wywalili na ziemie, ale to Luke wygrał, Hemmo zaczął piszczeć jak dziewczynka która właśnie dostała wielkiego pluszowego misia. A to tylko jedna mała cola. Uwierzcie, że to komicznie wyglądało.
-Dobra Hemmogirl dostanie cole a ty James wstawaj z tej ziemi.-Zaczęłam się z nich śmiać. Mają 16 lat i zachowują się gorzej od pięcioletniego dziecka. Ostatnio gdy byliśmy o Luke'a kłócili się o pilota. Z kim ja żyje?-Dzieci chodźcie już.-Powiedziałam a może raczej rozkazałam.
-Dobrze mamo.-O nie, znowu to samo. I znowu wygrał Luke.
-Ha, kupujesz mi dwie cole.-Hemmogirl się odezwała..
 Przed salą czekała na nas Alex i Ash. ( Mamy dwóch Ash'ów xDD )
-Hej Kat.-Ash pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się na ten gest. Chłopak przybliżył się do mojego ucha i szepnął -Śliczna jesteś gdy się rumienisz.- Patrzyliśmy sobie w oczy, Ash powoli zbliżał się do mojej twarzy.. a tu nagle Luke się między nami wpycha!
-Hejj, chodźmy już do klasy, co? Kat.-Popatrzył na mnie a potem zaciągnął do klasy. A ja patrzałam na niego zdezorientowana.

***

Po całym dniu wykończona szkołą wróciłam do domku. Myślałam również o tej dziwnej sytuacji w szkole.  Miałam nadzieję, że będę sama, odpoczne sobie ale nie. Bo po co? Zawsze ktoś musi ci pokrzyżować plany. Life is brutal. Weszłam do salonu a tam kto? Mama z tym zasranym dziadem ( czyt. Danielem ). Nie lubię go..
-Hej skarbie.-Mama przytuliła mnie.
-Cześć.-Odwzajemniłam gest.
-Ja i Daniel mamy ci coś ważnego do powiedzenia.-Błagam! Chyba nie chcą powiedzieć, że on się wprowadza do naszego domu, że są zaręczeni i będą mieli dziecko?!
-To coś ważnego? Jestem strasznie zmęczona i chciałabym już iść.
-Tak.-Odezwał się.-Kotku, ja jej powiem.. A więc zacznijmy od tego. Wprowadzam się do was ponieważ jesteśmy zaręczeni.-Ufff jak dobrze, że nie ma dziecka. ALE CZEKAJ. ŻE CO?!
-CO?! Chyba się przesłyszałam! To żart, tak?!-Krzyknęłam.
-Ktoś w końcu musi ci zastąpić ojca. Po za tym ciesz się, że twoja matka jest ze mną szczęśliwa.-Powiedział oschle. KURWA MAĆ TRZYMAJCIE MNIE BO ZARAZ NIE WYTRZYMAM.
-Nie. To nie jest żaden żart. Kat Daniel się wprowadza a ty nie masz nic do gadania. I nie takim tonem moja droga.-Nie no tego już za wiele. Wyszłam z pomieszczenia, trzaskając przy tym drzwiami. Ubrałam conversy i wybiegłam z domu. On nigdy nie zastąpi mi ojca!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heyyy. Na początku, chce bardzo przeprosić za tak długą nieobecność i tu chyba po prostu nic mnie nie usprawiedliwi. Chyba, że wakacje. Ciągle jestem zajęta i nie miałam czasu usiąść ale teraz już jest! ;D No więc tak, Kat się zmienia. Luke jest zazdrosny ^-^ Ashh, chyba się zakochał ( KUNFA, nie miałam wam tego zdradzać ). Dawajcie komy i szczerą opinie bo to bardzo motywuje!! A zajrzyjcie też do zakładki ,, Postacie " troche tam przerobiłam ;d  Do zobaczenia w nex'cie miśki ;**
Ps: Znowu zmieniłam nazwę x3
Kaja_is_a_penguin